Był osobą prostolinijną. Postrzegałem go jako bardzo pozytywną, przyjazną światu osobowość, trochę też jako filozofa – stoika, a może nieśmiałego epikurejczyka? Był ważną postacią w środowisku winiarzy wiernych tradycyjnej produkcji wina w amforach.
Kiedy z Soliko błądziliśmy w ciemnościach marani, rozpraszanych przez wątłe światło żarówki, po raz kolejny uświadomiłem sobie, jak bardzo w tym miejscu wino pozostało wierne swej prostej, naturalnej, rolniczej formie, i że to nie zaawansowane technologie decydują tu o jego naturze.
Odejście Soliko to mocny wyłom w świecie tradycyjnych producentów wina w Gruzji. Wiem jednak, że zrobił wiele, by jego winiarską drogą poszło wielu innych.
Trochę jak na zdjęciu - po prostu podążą za tym skromnym Światełkiem.
Mariusz Kapczyński